niedziela, 1 marca 2015

8. Na cztery cechy mamy trzy wspólne.

 Druga seria była jeszcze bardziej ekscytująca od pierwszej. Warunki dla każdego były mniej więcej takie same, jednak na nic zdało się moje kibicowanie ponieważ Michael z pierwszego miejsca jakie zajmował po pierwszym skoku spadł na trzecie tuż przed Andreasem, co szczerze mówiąc mnie napawało dumom. Zwycięzcą dość niespodziewanie okazał się Roman Koudelka a drugi był Stefan Kraft! Dla moich rodaków był to naprawdę udany początek sezonu, aż 4 z nich znalazło się w pierwszej 15 no i podium Stefana. Zaraz po dekoracji zeszłam z trybun i ruszyłam na poszukiwanie moich skoczków. Oczywiście mówiąc "moich" mam na myśli Schlierenzauera, Krafta i Hayboecka z którymi najlepiej się dogadywałam.. no, może oprócz Wellingera. Nie trudno było ich znaleźć bo z daleka słychać było wesołe okrzyki i śmiechy dochodzące spod ich domku. 
 - A co to za nielegalne zbiorowisko?!- podeszłam bliżej szturchając przy tym zaczepnie w ramię Michael.
 - Młoda, nie rozbijaj się.- szeroko się uśmiechnął a ja zagryzłam wargę żeby zachować powagę. 
 - Mów do ręki.- przysunęłam dłoń do twarzy blondyna a Stefan z Gregorem zaczęli cicho chichotali. 
 - Ty, Pani Mondralińska, dzieci i kobiety głosu nie mają.- dalej się ze mną przedrzeźniał z cwaniackim uśmiechem na ustach. 
 - Ja bym ją zaliczył do dzieci.- wtrącił Schlieri z miną eksperta. 
 - Ja też, chociaż niczego jej nie brakuje.- Stefan zlustrował wzrokiem moją figurę po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Bardzo powoli, niezauważalnie dla chłopaków odsunęłam się od nich na jakieś 3 metry uśmiechając się do przechodzących obok Japońskich zawodników. 
 - An, co ty robisz?- spytał zdziwiony Michi a ja wysiliłam się na słodki ton głosu.
 - Udaję że Was nie znam bo ludzie patrzą.- ledwo co powstrzymałam śmiech widząc ich litościwe spojrzenia. 
 - Ejj, ludzie którzy patrzą, ta dziewczyna to nasza przyjaciółka! Ona mnie koochaa!- dość głośno zawołał Gregor a ja kucnęłam, zasłaniając czerwoną od śmiechu twarz. Kilku ze skoczków którzy słyszeli to "wyznanie miłości" zaczęło bić brawa a cała nasza czwórka zaczęła chichotać. Chyba nie znam większych wariatów od nich. Gdy po skończonej pracy dołączyła do nas Sami czułam się jakbyśmy byli paczką przyjaciół z podstawówki która spotkała się po latach. Kraft wrzucił Samantę w zaspę żeby móc zaprosić ją na gorącą czekoladę a Gregor z Michaelem mianowali mnie maskotką narodową Austrii. Zastanawiałam się tylko dlaczego ja ich nie poznałam wcześniej? Po kilkudziesięciu minutach wygłupów chłopaki poszli pakować swój sprzęt a ja z moją panią fotograf zaczęłyśmy oglądać zdjęcia z dzisiejszego konkursu. Kątem oka zauważyłam Andreasa idącego gdzieś z torbą i słuchawkami na uszach. Był bardzo poważny, a może nawet zły, choć dla mnie to czwarte miejsce było imponującym wynikiem jak na pierwsze skoki. Blondyn chyba wyczuł moje spojrzenie bo odwrócił głowę w naszą stronę i przelotnie się uśmiechnął. 
 - Halo, An. Nie odpływaj.- potrząsnęłam delikatnie głową na słowa przyjaciółki i wróciłam do oglądania fotografii, gdy dziewczyna odsunęła aparat.- No idź do niego!- szturchnęłam mnie łokciem a ja posłałam jej pytające spojrzenie, udając że nie wiem o co jej chodzi jednak przed Sami nie dało się nic ukryć. 
 - Jesteś kochana.- dałam brunetce buziaka w policzek po czym dodałam.- Zaraz wracam.- wstałam z ławki i starałam się dogonić skoczka, który zniknął z mojego pola widzenia. Dałam kilka kroków w prawo a moim oczom w oddali ukazała się żółto-czerwona kurtka chłopaka więc postanowiłam złapać Niemca nim go zgubię. 
 - Jezu, Andreas to nie maraton.- złapałam go za ramię i głęboko oddychałam bo tępo mojego marszu było zdecydowanie zbyt szybkie. 
 - Przepraszam, nie wiedziałem że przyjdziesz.- delikatnie się uśmiechnął a ja się zachwiałam.- Wszystko dobrze? Choć, usiądziemy. Nie możesz tu tak stać.- dałam kilka kroków opierając się o skoczka jednak znów straciłam równowagę. Omal nie upadłam na ziemię jednak silne ramiona skoczka mnie od tego uchroniły. Wellinger bez żadnego słowa mocno mnie objął i uniósł do góry, idąc w stronę pierwszego z domków. 
 - Nic mi nie jest, dam radę.- próbowałam dotknął nogami podłoża ale piorunujący wzrok skoczka mówił sam za siebie. Gdy dotarliśmy do celu Andreas bardzo ostrożnie położył mnie na kozetce stojącej w roku pomieszczenia.- Dziękuję.- cicho powiedziałam i ścisnęłam poduszkę.
 - Na pewno wszystko w porządku? Może chcesz coś ciepłego do picie, jedzenia, cokolwiek?- spytał z troską a ja zatopiłam się w jego błękitnych tęczówkach wypełnionych tyloma uczuciami. 
 - No coś ty, nie chcę Cię wykorzystywać.- uniosłam kąciki ust.- Wszystko ok, tylko muszę chwilę odpocząć. To zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień.- potarłam dłońmi szczypiące policzki i zdjęłam czapkę. 
 - Ok, skoro nie chcesz to będę musiał sam zjeść te pyszne faworki.- Adni wzruszył ramionami i wyjął ze swojej torby pudełko w którym zapakowane były wypieki. 
 - Frytki i ketchup też tam masz?- zaśmiałam się pod nosem a blondyn szeroko się uśmiechnął. 
 - Nie ale coś słodkiego może by się jeszcze znalazło.- pokręciłam głową z niedowierzaniem i sięgnęłam do pudełka z którego wydobywał się ten aromatyczny zapach, jednak chłopak je odsunął.- Nie, ty przecież nie chciałaś.- powiedział z pełną buzią a ja prychnęłam śmiechem. Ostatecznie Andreas podzielił się jedzeniem choć jak twierdzi "z ciężkim sercem" za co dostał cios poduszką. Podczas spożywania posiłku żadne z nas się nie odzywało, od czasu do czasu zerkając na siebie i wymieniając uśmiechami. Gołym okiem było widać że skoczek również nie lubi takiej ciszy więc nie mogąc już wytrzymać, otrzepałam ręce z cukru-pudru i zadałam pytanie które trochę mnie nurtowało.
 - Andreas? Wszyscy skoczkowie są tacy jak ty?- podparłam głowę dłońmi a blondyn posłał mi pytające spojrzenie. 
 - Tacy jak ja czyli..?- ułożył się w dokładnie takiej samej pozycji i uniósł brwi.
 - Sympatyczni.- uśmiechnęłam się bawiąc wisiorkiem.- Chodzi mi o charakter że nie wywyższają się, lubią bawić.. Chociaż w to ostatnie to nie wątpię.- Wellinger wyraźnie stłumił śmiech a ja złapałam go za nadgarstek odsuwając go od twarzy i położyłam głowę na jego kolanach patrząc wyczekująco.
 - No więc tak..- wziął głęboki oddech i zaczął przybliżać mi sylwetki wszystkich skoczków z którymi miał okazję bliżej się poznać.Mówił z takim zaangażowaniem niczym na ustnej maturze z niemieckiego a ja słuchałam z zaciekawieniem, kątem oka badając każdy centymetr twarzy skoczka. Większość mężczyzn których mi opisywał zdawało mi się że znam doskonale a jednak ciężko było mi wierzyć w niektóre anegdoty. Cały czas leżałam na nogach chłopaka a ten bawił się moimi włosami co wywoływało uczucie zadowolenia czy może bezpieczeństwa, nie wiem. 
 - A słynny team Austria jest Ci chyba znany aż za dobrze.- cicho się zaśmiał a ja mu zawtórowałam przypominając sobie rozmowę z moimi skoczkami. 
 - A ty?- niechętnie podniosłam się z kolan blondyna i usiadłam po turecku.- Teraz opowiedz mi o sobie.- zaprezentowałam rząd swoich białych zębów.
 - Nie lubię mówić na swój temat, myślę że znasz mnie bardzo dobrze.- uśmiechnął się ale ja nie dawałam za wygraną przeszywając go wzrokiem.- Młody, przystojny, wysportowany, zabawni i przystojny, wystarczy?- przeczesał dłonią włosy a ja wybuchnęłam śmiechem.
 - Tak, co do tego że zabawny nie mam wątpliwości.- powiedziałam złośliwie a chłopak uważnie mi się przyglądał.
 - No, teraz twoja kolej.- mrugnęłam kilka razy nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Byłam osiemnastoletnią nudziarą chorą na białaczkę bez życia towarzysko-kulturalnego.
 - Na cztery cechy mamy trzy wspólne.- uniosłam kąciki ust starając się nie pokazać zmartwienia. 
 - Zawszę twierdziłem że jesteś przystojna.- złapał moje policzki w ręce ściskając je w tak zwany kształt rybki po czym się roześmiałam.
 - Wiesz, lubię z tobą spędzać czas. Jesteś moim rozweselaczem.- spojrzałam na Wellingera który był chyba trochę zaskoczony moimi słowami. 
 - Cieszę się że już czujesz się lepiej.- powiedział poważnym tonem głosu a ja spojrzałam na zegarek. 
 - Chyba powinnam już się zbierać, dziękuję Ci.- wstałam z łóżka i złapałam za czapkę. 
 - Poczekaj, odprowadzę Cię, nie będziesz szła sama a nie wiadomo czy jeszcze jest.- chłopak zapiął suwak swojej kurtki a ja uniosłam brwi.
 - Ale kto jest? O czym mówisz?- spytałam zaciekawiona i założyłam swoje nakrycie głowy. 
 - Myślałem że pójdziesz do lekarza jak odzyskasz siły.- stanął w bezruchu a ja mimowolnie zrobiłam to samo.- Powinnaś komuś..- nie dałam mu dokończyć i wtrąciłam. 
 - Wybacz ale lepiej wiem co powinnam a co nie.- warknęłam nie obdarzając chłopaka nawet krótkim spojrzeniem. Wiem że chcę mi pomóc jednak włącza mi się mechanizm obronny, nie chcę znów zostać sama w obcym miejscu. W szpitalu z dala od taty. 
 - Aha, czyli nie masz zamiaru powiedzieć o tym nikomu?- bardziej stwierdził niż spytał zachowując resztkę spokoju za to mnie zalewała krew. 
 - Tak.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.- Powiem ojcu i co? Zamkną mnie w szpitalu gdzie i tak nie ma dla mnie nadziei? Jeżeli to ma być mój koniec to pozwól że napiszę go swoim długopisem!- podeszłam do drzwi a moje usta zmieniły się w cienką linię. 
 - Cholera An!- skoczek uderzył ręką o stół.- Posłuchaj mnie.- powiedział znacznie łagodniej, z troską jednak ja nie umiałam pohamować emocji. 
 - Skoro chcesz dla mnie dobrze to pozwól abym sama podejmowała decyzję o sobie.- stwierdziłam surowo opierając się o drzwi a chłopak pokiwał delikatnie głową zbliżając się do mnie.- Zresztą nie mam najmniejszego zamiaru Cię słuchać! Niech Pan Idealny zajmie się..- nie zdążyłam dokończyć bo jego usta wpiły się w moje łącząc je w namiętnym pocałunku. Bez żadnego ostrzeżenia, po prostu.. Nie opierałam się a wręcz przeciwnie. Jedną dłoń wplątałam we włosy młodzieńca gładząc go po karku a drugą ułożyłam na umięśnionym ramieniu chłopaka wbijając w nie paznokcie. Ten cicho syknął po czym popchnął mnie na drzwi i całkowicie skrócił dystans dzielący nasze ciała. Całował zachłannie ale jednocześnie namiętnie a ja całkowicie oddałam się pokusie. Jego ręce błądziły po moich plecach, tali, pośladkach a usta składające gorące pocałunki na moich wargach sprawiały że od stup do głów przechodził przeze mnie dreszcz rozkoszy. Jeszcze nigdy nie podporządkowałam się tak żadnemu chłopakowi, nigdy nie czułam się tak bezbronnie i przyjemnie jednocześnie. Gdy obojgu zabrakło tchu oderwaliśmy się od siebie głęboko oddychając. Próbowałam coś powiedzieć jednak przez moje gardło ciężko przechodziły jakiekolwiek słowa. 
 - Przepraszam, miałaś rację.- Andreas cicho wyszeptał ze skruchą a ja przełknęłam głośno ślinę nie wiedząc co ze sobą zrobić.. co on ze mną robił. Nie po to przez tyle lat budowałam lodową fortecę w swoim sercu żeby on jednym dotykiem swoich warg rozpalił w nim pożar. 
 - Andreas, myślę że powinniśmy o tym zapomnieć.- powiedziałam drżącym głosem spoglądając na twarz chłopaka. To, co ujrzałam w jego oczach sprawiło że czułam się okropnie. To był ból, malował się na jego twarzy wraz z niedowierzaniem. 
 - Zapomnijmy?- spytał bez żadnych emocji, pustym głosem unosząc moją brodę tak,żebym spojrzała prosto w jego błękitne tęczówki wypełnione bólem. Po moim policzku spłynęłam niekontrolowana łza którą chłopak otarł kciukiem wymijając mnie.- Nie płacz, zapomnę.- poczułam za sobą chłód z otwartych drzwi lecz nie miałam odwagi by się odwrócić.
 - Andi..- wydukałam przez łzy ale on już tego nie słyszał. On już o mnie zapomniał. 





Da bum tsss xD Rozdział mega długi i jeżeli Ktoś wytrwał do końca bardzo proszę aby podzielił się swoimi wrażeniami czy uwagami co o tego powyżej. Osobiście raczej nie mam zastrzeżeń ale nie chcę sama oceniać więc wolę oddać go w Wasze ręce :) 
Chciałabym zadedykować go Cytrynowej która jest ze mną, a właściwie z  nami (Ania pozdrawiam Cię:*) od samiutkiego początku, ba od poprzedniego bloga i nadal czyta moje wypociny <3 Po prostu taka czytelniczka to skarb! Dziękuję :* 
No i co do Mistrzostwa Świata w Falun: jestem bardzo szczęśliwa że chłopakom udało się zdobyć brąz i ogólnie podobało mi się to podium w drużynówce :D 
To chyba tyle.. pozdrawiam i pamiętajcie aby pozostawić po sobie choćby najdrobniejszy ślad :* 

18 komentarzy:

  1. Podobało mi się wszystko do momentu gdy przeczytałam słowo ZAPOMNIJMY. no hello ja poproszę szczęśliwą parkę i chęć do walki o swoje życie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze no kur*a, Hofer, Wellinger, co to ma znaczyć!? Jedno myśli, że drugie chce zapomnieć, a to drugie to samo -,- Ogarnijcie się i porozmawiajcie jak ludzie, okej!? *jaki bulwers z mojej strony* Ale śliczna była ta scenka miłosna ;3 Ciągnie ich do siebie, pasują idealnie, a tu kurde taka rozmowa i bum nie ma nic -,- Przetłumaczysz tym ludziom do rozsądku, nie? :D A AUTy to jak zwykle wariaci <3 Tak zawsze odwala z przyjaciółmi, więc każdy ma chyba to doświadczenie XDD Ale jednak Austriacy wymiatają- co do tego nie ma wątpliwości!! ;) A reszta też taka bardzo kumata :P :D
    Ahh, czekam na następny i zapraszam na nowy rozdział do siebie:
    never---give-up.blogspot.com
    Pozdrawiam & weny !! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :3
    Ale dlaczego Ann chce zapomnieć? Andreasa do niej ciągnie- a ją do niego :3 Oni muszą być razem! Ona musi mieć motywację do walki... Trzymam za nich kciuki, by jednak o sb nie zapomnieli. Ta scena miłosna była taka piękna...
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę żeby Andreas zapomniał o tym pocałunku i nie czuł do niej żadnych uczyć mocniejszych niż przyjaźń bo gdyby odeszła to go skrzywdzi i zostawi samego z tą nieszczęsna miłością, dlatego woli tego uniknąć ;) Mam nadzieję że w następnym rozdziale uda mi się przedstawić Wam uczucia Any. Dziękuję i pozdrawiam kochana :*

      Usuń
  4. O jejku *.* Trafilam na tego bloga niedawno i już się zakochałam <3 Od razu zaczęłam kibicować Ann i Welliemu :)) Byliby wspaniali, szkoda, ze Ann komplikuję :// No ale nic, zostaję tu na dobre XD Powodzenia w pisaniu! :)) ( Zapraszam do mnie Skoki z dodatkiem Borussi :) http://jump-life.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mnie tu dawno nie było... Mimo, że czytałam to czasu na komentowanie nie miałam.
    Czekałam, aż w końcu w ich relacjach dojdą jakieś bardziej intymne. I się doczekałam! Ale żeby tak od razu "zapomnijmy" to się nie zgadzam.
    Andreas no zrób coś! W końcu jesteś facetem.
    Również pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz... Albo zacznę od początku, najpierw baaardzo dziękuję za dedykację ;* Miło mi ;) Ej, ej, ej i to nie są wypociny tylko cudo!
    Wszystko mi się podobało. Baaardzo podobało. To :"- Ejj, ludzie którzy patrzą, ta dziewczyna to nasza przyjaciółka! Ona mnie koochaa!- dość głośno zawołał Gregor a ja kucnęłam, zasłaniając czerwoną od śmiechu twarz."
    To: "- Nie ale coś słodkiego może by się jeszcze znalazło.- pokręciłam głową z niedowierzaniem i sięgnęłam do pudełka z którego wydobywał się ten aromatyczny zapach, jednak chłopak je odsunął.- Nie, ty przecież nie chciałaś.- powiedział z pełną buzią a ja prychnęłam śmiechem."
    Ale to : "Zapomnijmy" już nie :(
    Po części jednak faktycznie rozumiem An. Faktycznie gdyby stało się coś takiego (mam nadzieję, ze nas od tego uchowasz!), że zmarłaby i zostawiła Andreasa samego to dopiero bym się poryczała... Chociaż już teraz mi się chciało płakać. Poproszę o więcej takich wzruszających akcji *.*
    I przepraszam za komentarz bez ładu i składu ;/
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że szybko następny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 1 http://people--help.blogspot.com/
      Mam nadzieję, że wpadniesz :)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
    2. 2 na people--help.blogspot.com
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  7. Andi jaki troskliwy ♥♥♥
    Jak chyba wszyscy - ja chcę, żeby oni byli razem, a nie Ann wyskakuje z jakimś "zapomnijmy". No już bez przesady.
    Ja wiem, że ona nie chce go zranić i sprawić, żeby przez jej chorobę, no ale... nie zgadzam się na coś takiego no.
    Tak tu napomknęłaś o Japończykach, to zauważyłam, że praktycznie nikt nigdy o nich nie pisze, są tacy biedny zapomniani. Może dało by się jakąś akcję dodać z ich udziałem??? Szczerze na to liczę ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Ann może być taka bezduszna? Andi się w niej zakochał, a ona po prostu 'Zapomnijmy'... Niech on jakoś zareaguje, bo tak nie może być ;) Kurczę, mam łzy w oczach. Genialna scenka ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na jedynkę :*
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/03/rozdzia-pierwszy.html

      Usuń
  9. Ostatnie zdania dźgnęły moje serce tak mocno... An kobieto ty go potrzebujesz !
    A Andi o niej nie zapomni, nie ma opcji.
    Mimo wszystko z nadzieją i niedosytem czekam na więcej !
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy http://lovesagamewannaplay.blogspot.com/2015/03/3.html

    OdpowiedzUsuń
  11. chłopaków z Austrii kocham bezwarunkowo! hahahah uwielbiam tych wariatów
    a co don sceny z Andim - boska!, ten pocałunek był cudowny, tylko dlaczego się tak zakończył? dlaczego kazała mu zapomnieć? ;c przecież obojgu im na sobie zależy... ;c a co do lekarza, Andi ma całkowitą rację, powinna się do niego udać, przecież chłopak się o nią martwi, co ona wyrabia? ech... ;c
    czekam na następny rozdział i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. An naprawdę powinna iść do lekarza. Szkoda mi Andreasa.. ale An troche też ta choroba..
    czekam na kolejny rozdzial i życze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam po dwumiesięcznej przerwie na zycie-jest-jak-pudelko-czekoladek.blogspot.com i konuecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. I tak nie zapomną :P
    Rozdział świetny!
    Wyznanie miłosne Schlieriego the best :D
    Pozdrawiam i weny kochana ;***

    OdpowiedzUsuń