- Chyba komuś należą się przeprosiny.- wyszeptałam głęboko oddychając i złapałam za telefon by po chwili znów znalazł się na nocnej szafce. No tak.. po pierwsze wypada przeprosić go osobiście zresztą nawet nie wiem czy chciałby ze mną rozmawiać. A po drugie powinnam dać mu trochę czasu, niech sobie wszystko poukłada i przemyśli, może da nam drugą szansę? Po całym tym monologu postanowiłam udać się do łazienki i zmyć z siebie wszystkie emocje które dzisiaj mi towarzyszyły. Napełniłam wannę ciepłą wodą i zamoczyłam w niej swoje stopy gdy z pokoju doszedł dźwięk przychodzącego sms'a. Oczywiście moja leniwość nie pozwoliłam mi wyjść z cieplutkiej kąpieli więc dopiero po 20 minutach opuściłam łazienkę. Po rozczesaniu włosów usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki mojego samsunga. Bez namysłu otworzyłam wiadomość, jednak widząc nadawcę przez chwilę zamarłam. Niepewnie przeczytałam krótką treść po czym czułam jakby ktoś zdjął mi worek kamieni z serca a kąciki ust nieznacznie się podniosły.
"Dobranoc Ano"
Czyli opcję "udajemy że się nie znamy" mogę wykluczyć. Nie chciałam naciskać jednak moja ciekawość była silniejsza i postanowiłam zadać Andreasowi ważne pytanie choć obawiałam się odpowiedzi.
"Jesteś zły?"
"Jesteś zły?"
Wzdrygnęłam się gdy zamiast dzwonka sygnalizującego przychodzącą wiadomość z głośnika urządzenia zabrzmiała dobrze znana mi piosenka. Głośno przełknęłam ślinę, naciskając zieloną słuchawkę.
- Andreas strasznie Cię przepraszam, zachowałam się okropnie.- powiedziałam drżącym głosem jak w kącikach oczu gromadzą mi się łzy.
- Heej, spokojnie.- ton jego głosu był opanowany i ciepły.- Ubierz coś na siebie i wyjdź na taras. Musisz poznać Łysego.- trochę zdziwiona słowami chłopaka uniosłam brwi jednak bez wahania zrobiłam to, o co prosił.
- Skąd wiesz że mam taras?- spytałam automatycznie, dopiero po chwil spostrzegając że wypowiedziałam to na głos. Do moich uszu dotarł odgłos ciężkiego wzdychnięcia, mimowolnie się uśmiechnęłam będąc pewna że chłopak właśnie przewraca oczami.
- Unieś głowę i spójrz na Księżyc. Prawda że jest piękny? Dzisiaj wypada pełnia, dlatego jest taki błyszczący i jasny ale.. gdy popatrzysz na niego za dwa, czy trzy miesiące będzie mniej widoczny i już nie tak "piękny". Jednak on zawsze tam będzie. Zawszę taki sam i gdziekolwiek byś nie była, czy dwa metry ode mnie, czy na drugim końcu świata zawsze będziemy patrzyli na ten sam punkt na całym niebie. Jeżeli kiedyś będziesz chciała mi coś powiedzieć albo będziesz tęsknić powiedz to Łysemu a on mi przekaże, to jest mój tajny agent.- na chwilę zamilkł a ja jak zaczarowana wpatrywałam się ku górze, rozkoszując się tą cudowną chwilą. Gdy wsłuchiwałam się w to co skoczek mówił, a raczej w jaki sposób to czułam się jak prawdziwa Księżniczka którą z szarej rzeczywistości chociaż na chwilę wybawił prawdziwy Książę.- Chyba niezbyt udany ze mnie romantyk.- dodał trochę jakby nieśmiało?
- Wiesz co Łysy.. chciałabym żebyś przekazał coś pewnemu uroczemu i bardzo kochanemu chłopakowi.- mówiłam spoglądając na Księżyc zeszklonymi oczami, cały czas trzymając przy uchu komórkę.- Poznałam go stosunkowo niedawno, był trochę zbyt pewny siebie i zadziorny jednak w środku to na prawdę bardzo dobry i opiekuńczy człowiek. Przez ten krótki czas bardzo się z nim zżyłam chociaż nie zawszę to pokazywałam i zachowałam się nie fair co do niego. Wiem że na to nie zasługuję ale spytasz się go czy da mi jeszcze jedną szansę żebym to naprawiła? Czy da ją nam..- pociągnęłam nosem gdy połączenie zostało zerwane. Czyli nie? Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i schowałam telefon do kieszeni otulając się za dużym, ciepłym swetrem. Nagle poczułam jak ktoś obejmuję mnie w tali ale byłam tak sparaliżowana że nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
- Chyba pani trochę zmarzła.- usłyszałam tuż przy swoim uchu a na szyi czułam rytmiczny oddech chłopaka. Szybko się odwróciłam i zawiesiłam na szyi skoczka.
- Ale.. ale jak?- spytałam zaskoczona, a blondyn okręcił się dookoła własnej osi trzymając mnie w górze.
- Tajemnica.- puścił mi oczko.- Podobno czasem ludzie robią dla drugiej osoby różne dziwne, dla niektórych szalone rzeczy pod wpływem gromadzących się emocji ale jak to się nazywało..- przeczesał palcami swoje włosy a ja ujęłam jego twarz w ręce. Przejechałam palcem po jego dolnej wardze czująca na sobie jego przeszywający wzrok. Złożyłam na jego ustach nieśmiały pocałunek który po chwili pogłębił. Nie był on tak zmysłowy jak wcześniej, jednak nadal uginały mi się kolana a w brzuchu latało stado motyli. Andreas splótł nasze dłonie całując mój dekolt, szyję, aż przeszedł do ust delikatnie zagryzając moją dolną wargę a ja coraz mocnej ściskałam jego dłoń. Gdy byliśmy już w środku pchnęłam nogą tarasowe drzwi, nie chcąc aby ominęło mnie choćby jedno, najmniejsze muśnięcie jego ust. W przerwie między krótkimi ale zmysłowymi pocałunkami rozpięłam guziki jego koszuli odsłaniając idealnie wyrzeźbiony tors skoczka który nie pozostał dłużny i bez żadnych trudności pozbył się górnej części mojej garderoby. Przystopowałam na chwilę mierząc wzrokiem stojące przede mną 65 kg szczęścia widząc że blondyn robi to samo.
- Kocham Cię Wellinger.- powiedziałam prawie niesłyszalnie unosząc kąciki ust. Chłopak oparł swoje czoło o moje a ja zamknęłam powieki.
- Ja ciebie też Hofer.- wyszeptał wprost w przy moich ustach które znów stworzyły wybuchową całość z jego wargami. Wplątałam dłoń w jego blond kosmyki pomrukując z rozkoszą. Andreas złapał mnie w tali i podniósł tak bym mogła uwiązać się nogami na jego biodrach coraz namiętniej całując. Oboje opadliśmy na łóżko zdejmując zbędne ubrania. Na karku chłopaka zacisnęłam swoje paznokcie będąc pewna że czerwone kreski szybko nie znikną. Nieznanie dotąd prze zemnie uczucie spowodowało wewnętrzną eksplozję przyjemności. Czy znałam Wellingera zbyt krótko żeby zdać się na taki wielki krok? Zdecydowanie tak ale przy nim traciłam wszystkie hamulce a rozum przestawał normalnie funkcjonować. Czułam że to jest właśnie ten chłopak i to właśnie jemu chciałam się oddać a jeśli nie teraz to nigdy. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, zmęczenie było ogromne a ja nie zamierzałam z nim walczyć. Usnąć w ramionach ukochanego po magicznej nocy.. jeżeli to jest miłość to nie chcę aby trwała jak najdłużej. Rano obudziły mnie hałas na schodach jakby stado słoni próbowało się dostać na parter. Rozciągnęłam się, leniwie otwierając oczy które zostały porażone przez siarczyste promienie słońca. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru i podniosłam się do pozycji siedzącej spostrzegając że czegoś brakuję. Telefon jest, ubrania są na podłodze.. Andreas! Rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu jednak nie było ani chłopaka, ani jego części garderoby za to na szafce tuż przy komórce leżał bukiet pięknych, czerwonych róż z przyczepioną karteczką.
- Unieś głowę i spójrz na Księżyc. Prawda że jest piękny? Dzisiaj wypada pełnia, dlatego jest taki błyszczący i jasny ale.. gdy popatrzysz na niego za dwa, czy trzy miesiące będzie mniej widoczny i już nie tak "piękny". Jednak on zawsze tam będzie. Zawszę taki sam i gdziekolwiek byś nie była, czy dwa metry ode mnie, czy na drugim końcu świata zawsze będziemy patrzyli na ten sam punkt na całym niebie. Jeżeli kiedyś będziesz chciała mi coś powiedzieć albo będziesz tęsknić powiedz to Łysemu a on mi przekaże, to jest mój tajny agent.- na chwilę zamilkł a ja jak zaczarowana wpatrywałam się ku górze, rozkoszując się tą cudowną chwilą. Gdy wsłuchiwałam się w to co skoczek mówił, a raczej w jaki sposób to czułam się jak prawdziwa Księżniczka którą z szarej rzeczywistości chociaż na chwilę wybawił prawdziwy Książę.- Chyba niezbyt udany ze mnie romantyk.- dodał trochę jakby nieśmiało?
- Wiesz co Łysy.. chciałabym żebyś przekazał coś pewnemu uroczemu i bardzo kochanemu chłopakowi.- mówiłam spoglądając na Księżyc zeszklonymi oczami, cały czas trzymając przy uchu komórkę.- Poznałam go stosunkowo niedawno, był trochę zbyt pewny siebie i zadziorny jednak w środku to na prawdę bardzo dobry i opiekuńczy człowiek. Przez ten krótki czas bardzo się z nim zżyłam chociaż nie zawszę to pokazywałam i zachowałam się nie fair co do niego. Wiem że na to nie zasługuję ale spytasz się go czy da mi jeszcze jedną szansę żebym to naprawiła? Czy da ją nam..- pociągnęłam nosem gdy połączenie zostało zerwane. Czyli nie? Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i schowałam telefon do kieszeni otulając się za dużym, ciepłym swetrem. Nagle poczułam jak ktoś obejmuję mnie w tali ale byłam tak sparaliżowana że nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
- Chyba pani trochę zmarzła.- usłyszałam tuż przy swoim uchu a na szyi czułam rytmiczny oddech chłopaka. Szybko się odwróciłam i zawiesiłam na szyi skoczka.
- Ale.. ale jak?- spytałam zaskoczona, a blondyn okręcił się dookoła własnej osi trzymając mnie w górze.
- Tajemnica.- puścił mi oczko.- Podobno czasem ludzie robią dla drugiej osoby różne dziwne, dla niektórych szalone rzeczy pod wpływem gromadzących się emocji ale jak to się nazywało..- przeczesał palcami swoje włosy a ja ujęłam jego twarz w ręce. Przejechałam palcem po jego dolnej wardze czująca na sobie jego przeszywający wzrok. Złożyłam na jego ustach nieśmiały pocałunek który po chwili pogłębił. Nie był on tak zmysłowy jak wcześniej, jednak nadal uginały mi się kolana a w brzuchu latało stado motyli. Andreas splótł nasze dłonie całując mój dekolt, szyję, aż przeszedł do ust delikatnie zagryzając moją dolną wargę a ja coraz mocnej ściskałam jego dłoń. Gdy byliśmy już w środku pchnęłam nogą tarasowe drzwi, nie chcąc aby ominęło mnie choćby jedno, najmniejsze muśnięcie jego ust. W przerwie między krótkimi ale zmysłowymi pocałunkami rozpięłam guziki jego koszuli odsłaniając idealnie wyrzeźbiony tors skoczka który nie pozostał dłużny i bez żadnych trudności pozbył się górnej części mojej garderoby. Przystopowałam na chwilę mierząc wzrokiem stojące przede mną 65 kg szczęścia widząc że blondyn robi to samo.
- Kocham Cię Wellinger.- powiedziałam prawie niesłyszalnie unosząc kąciki ust. Chłopak oparł swoje czoło o moje a ja zamknęłam powieki.
- Ja ciebie też Hofer.- wyszeptał wprost w przy moich ustach które znów stworzyły wybuchową całość z jego wargami. Wplątałam dłoń w jego blond kosmyki pomrukując z rozkoszą. Andreas złapał mnie w tali i podniósł tak bym mogła uwiązać się nogami na jego biodrach coraz namiętniej całując. Oboje opadliśmy na łóżko zdejmując zbędne ubrania. Na karku chłopaka zacisnęłam swoje paznokcie będąc pewna że czerwone kreski szybko nie znikną. Nieznanie dotąd prze zemnie uczucie spowodowało wewnętrzną eksplozję przyjemności. Czy znałam Wellingera zbyt krótko żeby zdać się na taki wielki krok? Zdecydowanie tak ale przy nim traciłam wszystkie hamulce a rozum przestawał normalnie funkcjonować. Czułam że to jest właśnie ten chłopak i to właśnie jemu chciałam się oddać a jeśli nie teraz to nigdy. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, zmęczenie było ogromne a ja nie zamierzałam z nim walczyć. Usnąć w ramionach ukochanego po magicznej nocy.. jeżeli to jest miłość to nie chcę aby trwała jak najdłużej. Rano obudziły mnie hałas na schodach jakby stado słoni próbowało się dostać na parter. Rozciągnęłam się, leniwie otwierając oczy które zostały porażone przez siarczyste promienie słońca. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru i podniosłam się do pozycji siedzącej spostrzegając że czegoś brakuję. Telefon jest, ubrania są na podłodze.. Andreas! Rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu jednak nie było ani chłopaka, ani jego części garderoby za to na szafce tuż przy komórce leżał bukiet pięknych, czerwonych róż z przyczepioną karteczką.
"Dzień dobry Królewno! Przepraszam że tak bez pożegnania ale nie chciałem żeby twój tata nas przyłapał a nie miałem serca Cię budzić :)
PS. Mam dzieję że sąsiadka się nie pogniewa."
Zmarszczyłam brwi czytając odnośnik liściku i powąchałam kwiaty które tak lubiłam po czym przyjrzałam im się dokładniej i podeszłam do tarasu. Wychyliłam głowę za drzwi i wybuchnęłam śmiechem widząc opustoszony ogród sąsiadki.
Trochę mnie tutaj nie było i bardzo Was za to przepraszam oraz za to że mam mały poślizg w Waszych blogach i ogólnie za to u góry :/ Pozostawiam to bez komentarza za to z chęcią poznam Waszą opinię :D
Co do dzisiejszego konkursu w Planicy.. tam zawszę wiatr płata figle ale (jak dla mnie) podium wyborowe <3 Ogromnie cieszę się ze skoków Jurija Tepesa bo pokazał na co go stać i z postawy Prevca,który nadal walczy o Kryształową Kulę! Nie chcę być subiektywna ale GoGoPeter!! xD
I jak już pewnie wiecie, swoją karierę kończy Anders Bardal czyli kolejny skoczek mojego dzieciństwa :( Darzę go ogromnym szacunkiem i skoro czuję się spełniony to zostaję mi jedynie podziękować za tyle lat wspaniałego skakania! <3 Chciałabym również powiadomić Was że ogromne trudności sprawia mi pisanie kolejnych rozdziałów tutaj. Brak weny łączy się z brakiem czasu i.. za niedługo mam zaplanowany koniec opowiadanie ale póki co, miłego czytania :*