"Witam pana :) Mam nadzieję że Cię nie obudziłam ale... śpisz już?"
Ku mojemu zdziwieniu nie musiałam długo czekać na odpowiedź bo już po chwili rozbłysnął mój wyświetlacz.
"Nie śpię proszę pani bo czytam notatki, matura wzywa :( A ty? Jest już późno, dlaczego nie śpisz?"
O ile wcześniej nie wiedziałam co mną kieruję to teraz postradałam wszystkie zmysły pisząc to, co pierwsze przyszło mi do głowy.
"Bo nie powiedziałeś mi dobranoc."
Chyba dopiero po fakcie powoli mój mózg zinterpretował te kilka tak idiotycznych słów. Byłam pewna że moja twarz przybrała czerwonego koloru ale cóż, głupia An po dobranocce nie myśli. Leżałam na plecach ściskając telefon i co chwilę zaglądając w wiadomości. Po pięciu minutach po raz kolejny skarciłam się w myślach no bo przecież on ma zawody jutro, pewnie poszedł spać. Ostatni raz przeniosłam wzrok na wyświetlacz który dokładnie w tej chwili zasygnalizował że przyszła mi nowa wiadomość.
"No dobra, nie będę Cię dłużej męczył. Już oficjalnie - Dobranoc moja Królewno ;)"
Zaśmiałam się pod nosem i odłożyłam urządzenie z powrotem na szafkę, zamykając swoje ciężkie powieki. Może to dziwne, ba na pewno dziwne ale usnęłam. I to dość szybko. Gdy promienie słońca wpadły wprost do mojego pokoju leniwie otworzyłam oczy i uśmiechnęłam spoglądając na zegarek. No to sobie pospałam dzisiaj ale po takiej nocy nie ma się co dziwić. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i zeszłam na dół "w pogoni za jedzeniem".
- Dzień dobry tatusiu!- zawiesiłam się staruszkowi na szyję i dałam buziaka.
- Oho, a co ty taka wesoła od samego południa?- wzruszyłam ramionami i spojrzałam przez okno.
- Słońce świeci, ptaszki śpiewają.- wyszczerzyłam się jak najładniej umiałam.- No i zawody są!- wesoło krzyknęłam a tata pokręcił tylko głową. Zjadłam śniadanie i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju po proszki które powinnam zażyć właśnie dlatego.. W połowie schodów stanęłam łapiąc się za głowę, która jakby eksplodowała. Czułam jak robi mi się niedobrze i powoli tracę równowagę więc osunęłam się po ścianie głęboko oddychając. Ciężko było złapać mi każdy najmniejszy wdech powietrza a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Oparłam głowę na kolana i starałam się powoli wciągać powietrze nosem. Po kilku sekundach otworzyłam oczy i uniosłam brodę czując jak moje płuca zaczynają normalnie funkcjonować a oczom ukazał się rawie idealny obraz. Zacisnęłam pięści i powoli wstałam ze schodka kierując się do drzwi mojego królestwa. Gdy już tam dotarłam opadłam na łóżko i czułam jak w moich oczach gromadzą się łzy. Zacisnęłam zęby, wzięłam leki i szybko mrugałam aby pozbyć się świeczek. O nie, nie będę płakała a już na pewno nie dzisiaj.
- Taaato!- krzyknęłam głośno a na schodach momentalnie słychać było gwałtowne kroki ojca.
- Jezu, co się stało?- w mgnieniu oka Walter przy mnie kucnął i położył dłoń na czole sprawdzając temperaturę.
- Tato nic mi nie jest.- pokręciłam głową uśmiechając się.- Mogę jechać z Samantą na zakupy?- Do zawodów jeszcze ponad..3 godziny.- spojrzałam na zegarek a potem na ojca który wyglądał jakby toczył wojnę ze swoimi myślami.
- Lubię Sami, chyba jest odpowiedzialną dziewczyną, prawda?- delikatnie uniósł kąciki usta a ja lekko się zdziwiłam.- Tylko uważaj na siebie i..- przerwałam mu przewracając oczami.
-..i miej włączony telefon.- doskonale znałam tą regułkę na pamięć. On zawszę był zbyt opiekuńczy ale miał do mnie zaufanie. Starał się zastąpić mamę, starał się za dwoje. Właśnie za to Go tak kocham. Chwyciłam za komórkę i wybrałam numer do Schiele.
- Para bailar, la Bamba! Para bailar, la Bamba! Se necesita una poca de graciaaa!- usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos i wybuchnęłam śmiechem.
- Ee, Sami? Co ty robisz?- spytałam nadal się śmiejąc.
- Śpiewam mój dzwonek, a co? Nie podoba Ci się?!- starał się być poważna ale dałabym sobie rękę uciąć że na jej twarzy widnieje tak zwany banan.
- No moja droga, to już wiemy dlaczego jesteś fotografem a nie piosenkarką..- uwielbiam się droczyć, obojętnie z kim, po prostu uwielbiam.
- Z racji tego, że usłyszałam to z twoich ust, uznam to za komplement.- usłyszałam jej piskliwy śmiech i aż odsunęłam słuchawkę od ucha, robiąc to samo.- Ej co dzisiaj, znaczy przed zawodami robisz?- spytała widocznie zaciekawiona.
- Jadę z tobą na zakupy.- powiedziałam obojętnym tonem próbując założyć sobie bransoletkę jedną ręką c było nie lada wyzwaniem.
- Czytasz mi w myślach kotku!- odparła radośnie komunikując mi że będzie za pół godziny. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa i czekałam w kuchni na Samantę wyglądając przed okno. Gdy nadjechało jej czarne BMW wyszłam z domu i przywitałam się z dziewczyną.
Halo? Jest tu jeszcze ktoś? :) Rozdział niezbyt ciekawy ale mam nadzieję że w następnym się poprawie! Mam pełne ręce nauki ale nie mogę się rozstać z tym blogiem <3
Pozdrawiam :*
- Taaato!- krzyknęłam głośno a na schodach momentalnie słychać było gwałtowne kroki ojca.
- Jezu, co się stało?- w mgnieniu oka Walter przy mnie kucnął i położył dłoń na czole sprawdzając temperaturę.
- Tato nic mi nie jest.- pokręciłam głową uśmiechając się.- Mogę jechać z Samantą na zakupy?- Do zawodów jeszcze ponad..3 godziny.- spojrzałam na zegarek a potem na ojca który wyglądał jakby toczył wojnę ze swoimi myślami.
- Lubię Sami, chyba jest odpowiedzialną dziewczyną, prawda?- delikatnie uniósł kąciki usta a ja lekko się zdziwiłam.- Tylko uważaj na siebie i..- przerwałam mu przewracając oczami.
-..i miej włączony telefon.- doskonale znałam tą regułkę na pamięć. On zawszę był zbyt opiekuńczy ale miał do mnie zaufanie. Starał się zastąpić mamę, starał się za dwoje. Właśnie za to Go tak kocham. Chwyciłam za komórkę i wybrałam numer do Schiele.
- Para bailar, la Bamba! Para bailar, la Bamba! Se necesita una poca de graciaaa!- usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos i wybuchnęłam śmiechem.
- Ee, Sami? Co ty robisz?- spytałam nadal się śmiejąc.
- Śpiewam mój dzwonek, a co? Nie podoba Ci się?!- starał się być poważna ale dałabym sobie rękę uciąć że na jej twarzy widnieje tak zwany banan.
- No moja droga, to już wiemy dlaczego jesteś fotografem a nie piosenkarką..- uwielbiam się droczyć, obojętnie z kim, po prostu uwielbiam.
- Z racji tego, że usłyszałam to z twoich ust, uznam to za komplement.- usłyszałam jej piskliwy śmiech i aż odsunęłam słuchawkę od ucha, robiąc to samo.- Ej co dzisiaj, znaczy przed zawodami robisz?- spytała widocznie zaciekawiona.
- Jadę z tobą na zakupy.- powiedziałam obojętnym tonem próbując założyć sobie bransoletkę jedną ręką c było nie lada wyzwaniem.
- Czytasz mi w myślach kotku!- odparła radośnie komunikując mi że będzie za pół godziny. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa i czekałam w kuchni na Samantę wyglądając przed okno. Gdy nadjechało jej czarne BMW wyszłam z domu i przywitałam się z dziewczyną.
Halo? Jest tu jeszcze ktoś? :) Rozdział niezbyt ciekawy ale mam nadzieję że w następnym się poprawie! Mam pełne ręce nauki ale nie mogę się rozstać z tym blogiem <3
Pozdrawiam :*
Andreas i An sms'y po nocach? To takie awwwwww *.* Czekam na jakieś momenty sam na sam ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś ;)
Pozdrawiam ;**
Oooo, jak miło, że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że An ma takie dobre relacje z ojcem i Sami. Widać, że ktoś taki jak przyjaciółka był jej już od dawna potrzebny.
A jeśli chodzi o Andiego, to pomimo, że go uwielbiam, to, tak jak wcześniej pisałam ,chciałabym, żeby tak do pomiędzy Anę i Wellingera wkradł się jakiś inny skoczek :D Wiem, jestem wredna XD
Czekam na kolejny, buziaki :*
Aaaaaaa jaki slodki sms *.* ale martwię sie o An :( czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńjestem! <3 o rany jak ja bym chciała dostać takiego sms'a od Welliego haha ale to raczej nie pomogłoby mi w zaśnięciu :P
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że dodałaś nowy rozdział i życze duuuużo weny przy pisaniu nowego, pozdrawiam! :*
I bardzo dobrze, że nas nie opuszczasz :3 Ja jestem <3 Rozdział świetny :) Ja na miejscu An. na pewno bym po takim SMS'ie nie zasnęła :D Andi taki geniusz xD po nocach zakuwa xD Pozdrawiam i weny ;*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś ^^
OdpowiedzUsuńNie ma to jak smsy po nocach, ale takie rozmowy są najfajniejsze :) jejku, ile ja bym dała, żeby dostać taką wiadomość... No cóż, marzyć zawsze można xD coś na pewno z tego będzie ^*^
Życzę duuużo weny i czekam na kolejny :**
PS. Zapraszam na nowość :*
Usuń"Bo nie powiedziałeś mi dobranoc" eh i skąd ja to znam! Powiem Ci coś w tajemnicy.. to w cale nie jest dziwne ze tak od razu usnelas kochana :* To jest eh.. miłość ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
Haha, ja bym dopisała jeszcze do: "Bo nie powiedziałeś mi dobranoc xD" To już by było troszkę dziwne, ale przynajmniej Welliś nie musiał by się zastanawiać... Bo on przez te 5 minut to chyba się zastanawiał co napisać :D Haha, ale ich ciągnie do siebie, ale na zawodach już się spotkają ;))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno, ale wgl nie miałam czasu na bloggera ;( Czekam na szybki powrót ;)) Buziaki :** ♥♥♥
Jesteśmy, jesteśmy :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! I ten sms Ann do Wellingera 'Bo nie powiedziałeś mi dobranoc'. Kocham cię dziewczyno!
Pozdrawiam i weny kochana ;***